|
|||||
|
|||||
Szopka noworoczna styczniu rozstrzygnięto konkurs, który cieszy się corocznie dużą popularnością na „Najpiękniejsza rodzinną szopkę bożonarodzeniową”. Organizatorem była Gminna Biblioteka Publiczna w Chmielniku. Celem konkursu była popularyzacja i podtrzymywanie tradycji bożonarodzeniowych u dzieci i młodzieży przy zaangażowaniu rodzin oraz rozwijanie umiejętności plastycznych i artystycznych u dzieci i młodzieży. Do konkursu zgłoszono 20 szopek. I–sze miejsca i nagrody pieniężne w wys. 100 zł. /sto złotych/ przyznano dla: II miejsca i nagrody pieniężne w wys. 60 zł. otrzymali: Pozostali uczestnicy konkursu otrzymali dyplomy za udział w konkursie oraz słodycze. Wręczenie nagród uświetnił występ panów: Jana Muriasa, Józefa Rumana, Aleksandra Bazana, Stefana Ostrowskiego, Stanisława Rokity, Romana Nizioła, którzy przyszli z występem kolędniczym oraz z szopką wykonaną jeszcze na początku ubiegłego stulecia. Tak historię tej szopki przedstawia pan Józef Ruman: „Szopka została wykonana pod koniec lat 40 tych w ubiegłym stuleciu. Inicjatorem pomysłu byli rodzice zamieszkali we wsi Wola Rafałowska. Wszystkie postacie i samą szopkę wykonali kolędnicy. Kolędy i pastorałki były śpiewane z bardzo starej kantyczki. W tamtych latach zabronione było chodzić z ta szopką. Trzeba było mieć zezwolenie od sołtysa danej wsi. Kolędnicy byli prześladowani przez ORMO. Kolęda odbywała się w następujący sposób. Kolęda szła na zaproszenie do dwóch lub trzech domostw, w następnym była tzw. „stójka”, gdzie odbywała się potańcówka.
Przychodziła tam młodzież męska i żeńska oraz zamężni. Tu odbywała się zabawa taneczna do późnych godzin wieczornych. Taniec rozpoczynał Żyd. Wyprowadzał dziewczynę do tańca, po czym oddawał ja chłopcu następnie parę laską przyciągał do muzykantów i stojących tam żołnierzy, którzy to śpiewali:
„Między dwoma jaworami
W tym momencie muzykanci przygrywali do tańca, a żołnierze podnosili dziewczynę w górę, pomagał w tym Żyd, który później zdjął kapelusz i dziewczyna musiała wrzucić grosik.
Tak się to odbywało do ostatniej pary.
Była to jedyna rozrywka dla młodzieży, dorosłych i dzieci. Tu kształtowała się przyjaźń miedzy ludźmi, kolędnicy byli miło zapraszani mimo, że wszystko odbywało się przy lampie naftowej bo nie było energii elektrycznej. Później na długie lata szopka została zapomniana. Telewizja, radio, a później komputer i Internet okazały się ciekawsze dla ludzi. I tak szopka przeleżała 50 lat u Pana Jana Muriasa. W czasie rozmowy o dawnych czasach z młodości, jak to dawniej chodzili kolędnicy, postanowiliśmy odtworzyć tę szopkę. Słowa były zapamiętane z lat młodzieńczych przez pana Jana Muriasa, który to przedstawienie prowadził”. Historię szopki wysłuchała |