Tekst pochodzi ze strony: http://wiescgminna.chmielnik.pl

Wieść Gmina Chmielnik

 Wieść Gminna 2/2018



Język ma znaczenie - tu chodzi o nasze wspólnotowe istnienie… 


W tytule swojego tekstu świadomie nawiązuję do jednego z haseł tegorocznego MIĘDZYNARODOWEGO Dnia Języka Ojczystego, a także do artykułu prof. Anny CEGIEŁY wygłoszonego na XI Kongresie Obywatelskim w listopadzie 2016 roku.

Myśl przewodnia płynąca z tych dwóch źródeł, do których się odwołuję, to „przeciw wykluczeniu, a ku porozumieniu”. Język może wykluczać na różne sposoby. Jego nieznajomość to absolutne ograniczenie człowieka - jego intelektualne, osobowościowe i społeczne wykluczenie. Wyklucza nas z wymienionych obszarów sposób eliminacji- język skierowany przeciw, a nie ku - drugiemu człowiekowi. Przytoczę tu słowa prof. Cegieły: „Dojrzałe użycie języka (…) jest działaniem rezygnującym z interesu prywatnego. Jest działaniem wspólnotowym- dla drugiego, dla innych”. Tego musimy zacząć uczyć już od małego dziecka, a potem w szkole. Nie jest to mimo swej oczywistości takie proste, zwłaszcza że należałoby sięgnąć do wzorów językowej komunikacji obejmujących szereg różnorodnych sytuacji i środowisk społecznych oraz autorytetów je reprezentujących. Gdy jeszcze do tego dodamy pogłębiający się podział społeczny na tle politycznym i wtórujący mu język, który dzielić może już nawet rodziny, to integrujące społeczeństwo działanie języka wydaje się mało prawdopodobne i mało skuteczne. Potwierdzają to słowa wspomnianego artykułu i zawarta tam diagnoza: „Konflikty angażujące i dzielące polskie społeczeństwo często nie wynikają wcale z różnic w sferze wartości, lecz z nieodpowiedzialnego używania języka. Takiego , które czyni ze wspólnoty grupę osób niemogących się porozumieć”. Są jednak sytuacje, które potrafią te podziały wyciszyć, czy nawet chociaż na chwilę zniwelować. Do jednej z takich na pewno można zaliczyć popularne imprezy sportowe o charakterze globalnym- teraz mam na myśli mistrzostwa świata w piłce nożnej rozgrywane w Rosji. Niezależnie od wieku, płci czy poglądów kibicujemy polskim piłkarzom, życząc im, by odnieśli sukces. Niestety to porozumienie zwykle jest krótkotrwałe. Gdy sukcesu zabraknie, porozumienie zamienia się w szukanie winnego porażki, chwilę później w obrzucanie oskarżeniami, pretensjami. Wydarzeniem, które powinno nas łączyć ponad podziałami (ale na dłużej) to wspólne świętowanie ważnych momentów naszej historii. W sposób oczywisty taką okazję stwarzają tegoroczne obchody stulecia odzyskania niepodległości przez Polskę-niepodległości, w której wywalczenie miały swój wkład - większy czy mniejszy -wszystkie siły społeczne i polityczne działające na terenie trzech zaborów. W momencie, gdy realną stała się szansa na odzyskanie niepodległości (mimo dzielących niekiedy wyraźnych różnic), siły te umiały w imię nadrzędnego interesu wznieść się ponad podziałami i zjednoczyć w walce o odrodzenie Ojczyzny. A dlaczego dzisiaj sto lat później nie umiemy tego samego - wznieść się ponad tym, co nas dzieli - w imię interesu wspólnego, którym powinno być racjonalne reformowanie państwa, gospodarki i społeczeństwa, troska o bezpieczeństwo kraju, jego pozycję w Unii Europejskiej czy w strukturach globalnych, ogólnoświatowych? Odpowiedź wydaje się wbrew pozorom prosta. Każda z sił uznaje tylko swoją rację, a w takiej sytuacji nie ma miejsca na dyskusję. Skoro nie możemy zabrać głosu, a nasze stanowisko z góry uznaje się za fałszywe, to trudno o głos ku-tej drugiej stronie. W taki „naturalny” sposób rodzi się frustracja, a wraz z nią agresja- na początku językowa skierowana przeciw takiemu traktowaniu. Ponieważ przykład idzie z góry, bez ryzyka większego błędu, za ten stan rzeczy można obciążyć odpowiedzialnością elity - w pierwszym rzędzie intelektualne i polityczne. I rodzi się pytanie: I co dalej? Czego potrzeba, byśmy myśleli wspólnotowo? Kolejnego dziejowego kataklizmu? Czy słowa poety: „Nową przypowieść Polak sobie kupi, że i przed szkodą, i po szkodzie głupi” sprzed pięciu wieków, są nadal aktualne? A przestrogi płynące z ust poetów wieszczących przyszłość - Mickiewicza czy Wyspiańskiego, a słowa papieża Polaka o obowiązkach każdego rodaka wobec swej ojczyzny też poszły w zapomnienie?! Piszę ten tekst pełen goryczy, bo odnoszę wrażenie, że egoistyczne interesy partykularne przesłoniły żywotne interesy ogółu. Czas się otrząsnąć, póki nie jest za późno!

Na przestrzeni mijającego już roku szkolnego zrobiliśmy bardzo wiele, by pokazać naszym uczniom, jak ważny jest ojczysty język, i to, jak go szanujemy i jaki sposób używamy. W tym szczególnym roku wskazaliśmy na jego rolę w zachowaniu tożsamości narodowej narodu polskiego w czasach, gdy utracił ojczyznę. Ostatni projekt, o którym pisałem w poprzednim numerze „Wieści Gminnej”, odwołuje się do emocji wyrażonych między innymi, a może głównie poprzez słowo, gdy uczeń ma opisać przy pomocy ojczystego języka jego osobiste relacje z ojczyzną czy wobec ojczyzny. Mowa tu oczywiście o „Laurce dla ojczyzny”. Realizacja i podsumowanie tego konkursu zapewne dobrze wpiszą się w gminne obchody stulecia odzyskania niepodległości przez Polskę, wskazując jednocześnie wszystkim, że „ojczyzna to wielki zbiorowy obowiązek”.

Andrzej PIECZONKA
SP Wola Rafałowska