Jak to drzewiej bywaÅ‚o…. – podkarpackie tradycje bożonarodzeniowe Karol, kl. 4
U babci było cicho i przytulnie. W kaflowym piecu wesoło buzował ogień. Lubiłem patrzeć na jego płomienie przez uchylone drzwiczki.
Babcia siedziała przy stole i lepiła pierogi. Wokół rozstawione były miseczki z różnorodnymi farszami.
-
Babciu, jaka produkcja! – powiedziaÅ‚em. Babcine ruskie pierogi byÅ‚y najlepsze na Å›wiecie! Babcia uÅ›miechnęła siÄ™ do mnie, bo znaÅ‚a mojÄ… sÅ‚abość do jej wyrobów.
-
UgotujÄ™ ci trochÄ™ za chwilÄ™, a reszta bÄ™dzie na jutro, na wigiliÄ™. Nie mam już tyle siÅ‚y, aby wszystko zrobić jednego dnia. Wprawdzie niektórzy lepiÄ… pierogi wczeÅ›niej i zamrażajÄ… je, ale ja byÅ‚am nauczona, że wszystkie wigilijne potrawy przygotowywaÅ‚o siÄ™ w dzieÅ„ wigilii. Tak robiÅ‚a moja mama i moja babcia. Taka tradycja…
Babcia przez chwilę sklejała pierogi w ciszy. Ja też próbowałem trochę nieudolnie ją naśladować.
-
ChoinkÄ™ już ubraliÅ›cie? – zapytaÅ‚a babcia.
-
Tak, oczywiÅ›cie! – ożywiÅ‚em siÄ™. – Jest piÄ™kna. Kolorowa i pachnÄ…ca. ZrobiÅ‚em tak, jak mi mówiÅ‚aÅ›. ZawiesiÅ‚em na choince jabÅ‚ka i orzechy zawiniÄ™te w sreberko. Ale…. Nie bardzo pamiÄ™tam, dlaczego wieszano je dawniej na choinkach.
-
Wiesz, wnusiu, dawniej nie byÅ‚o tyle ozdób. Na wsi panowaÅ‚a bieda, a mimo to ludzie byli szczęśliwi. Na choince wieszaÅ‚o siÄ™ kolorowe Å‚aÅ„cuchy wykonane w bibuÅ‚ki i sÅ‚omy, jabÅ‚ka, które miaÅ‚y zapewnić zdrowie i urodÄ™, orzechy majÄ…ce przynieść dobrobyt. OczywiÅ›cie, nie mogÅ‚o zabraknąć gwiazdy i Å›wiateÅ‚ek. PamiÄ™tam, jak raz mój tata przyniósÅ‚ do domu takie maleÅ„kie uchwyty – klamerki, które przypiÄ™liÅ›my do gaÅ‚Ä…zek choinki i wÅ‚ożyliÅ›my do nich takie maÅ‚e Å›wieczuszki. Trzeba byÅ‚o bardzo uważać, żeby drzewko nie zapaliÅ‚o siÄ™ od ognia Å›wieczek.
-
My zakÅ‚adamy na czubek choinki taki ozdobny szpic – powiedziaÅ‚em.
-
Gwiazda miała przypominać o tej, która prowadziła Trzech Królów do maleńkiego Jezuska. Tak samo było z dzwoneczkami. One rozgłaszały radosną nowinę narodzenia Dzieciątka.
Babcia zadumała się. Miałem wrażenie, ze w jej oczach pojawiły się łzy.
-
PiÄ™kne byÅ‚y kiedyÅ› Å›wiÄ™ta… - cichutko szepnęła.
-
Opowiesz mi o nich? – zapytaÅ‚em.
-
Wiele razy ci o nich opowiadaÅ‚am – odpowiedziaÅ‚a.
-
Babciu, proszÄ™…
-
Cały Adwent ludzie przygotowywali się do świąt. Razem z mamą i rodzeństwem codziennie chodziliśmy na roraty. Nikt nie narzekał, że trzeba rano wstać, że jest bardzo zimno. Gdy byłam już z starsza pamiętam, że podobnie jak teraz po wsi chodził organista i rozdawał ludziom opłatki, którymi dzielono się później podczas wigilii.
-
Tak, tak! Pamiętam! Pan organista ma taką dużą walizkę, zawsze dostajemy duże opakowanie opłatków i kilka małych. Wśród tych dużych jest czasami jeden kolorowy opłatek.
-
Różowy opÅ‚atek przeznaczony jest dla zwierzÄ…t. Zawsze po wigilii gospodarz szedÅ‚ do stajni i tam dawaÅ‚ go zwierzÄ™tom. Wierzono, że o północy przemawiajÄ… one ludzkim gÅ‚osem. Twoja mama czÄ™sto staraÅ‚a siÄ™ „podsÅ‚uchać” naszÄ… KrasulÄ™, ale nigdy jej siÄ™ to nie udaÅ‚o.
Babcia przerwała na chwilę swoją opowieść. Dorzuciła drwa pod kuchnię i zajęła się gotowaniem pierogów. Pomagałem jej w tym. Potem usiedliśmy blisko siebie i babcia kontynuowała swoje wspomnienia.
-
Kiedy przychodzisz do mnie w wigilijny dzieÅ„ czÄ™sto mówiÄ™ ci, że bÄ™dÄ™ miaÅ‚a byczka. Dawniej przepowiadano sobie, że jeÅ›li pierwszy pojawi siÄ™ w domu mężczyzna, krowa bÄ™dzie miaÅ‚a cielÄ…tko. JeÅ›li przyjdzie kobieta – wtedy urodzi siÄ™ cieliczka. CaÅ‚y dzieÅ„ kobiety przygotowywaÅ‚y potrawy wigilijne. MusiaÅ‚o być ich 12 – podobnie jak teraz. Na kuchni pyrkaÅ‚y kapusta z grochem, groch, pamuÅ‚a z suszek, gotowaÅ‚ barszcz biaÅ‚y z grzybami, kompot. Po domu roznosiÅ‚y siÄ™ wspaniaÅ‚e zapachy. Tata jeszcze rano przynosiÅ‚ do izby snop zboża i stawiaÅ‚ w kÄ…cie. Na stole rozkÅ‚adano biaÅ‚y obrus, pod którym obowiÄ…zkowo musiaÅ‚o znaleźć siÄ™ sianko. PrzypominaÅ‚o ono, że Pan Jezus narodziÅ‚ siÄ™ w stajence na sianku. Dzieci wypatrywaÅ‚y pierwszej gwiazdki. Na wieczerzy gromadziÅ‚o siÄ™ wiele osób. Przy stole zawsze pozostawaÅ‚o jedno wolne miejsce dla zbÅ‚Ä…kanego wÄ™drowcy. Po wspólnej modlitwie wszyscy dzielili siÄ™ opÅ‚atkiem. To byÅ‚ bardzo wzruszajÄ…cy moment. Tylko Å‚amanie opÅ‚atkiem byÅ‚o inne. Teraz każdy odÅ‚amuje sobie kawaÅ‚eczek opÅ‚atka, a kiedyÅ› bezpoÅ›rednio ugryzaÅ‚o siÄ™ go. Czy pamiÄ™tasz jak zawsze przy stawianiu na stół kolejnej potrawy podkÅ‚adamy pod naczynie kawaÅ‚ek opÅ‚atka?
-
Tak! Jeżeli opłatek się przyklei wtedy będzie urodzaj na to co jest w tym naczyniu, a jeżeli nie przyklei, to będzie nam tego brakowało.
-
CieszÄ™ siÄ™, że pamiÄ™tasz. Potrawy jedzono z jednej miski. Nikt nie mógÅ‚ odÅ‚ożyć swojej Å‚yżki. Wierzono, że jeÅ›li ktoÅ› upuÅ›ci swojÄ… Å‚yżkÄ™, nie doczeka przyszÅ‚ej wigilii. Trzeba byÅ‚o skosztować każdego dania. Potrawy podawano w okreÅ›lonej kolejnoÅ›ci. Przy niektórych woÅ‚ano różne zdania. PamiÄ™tam, gdy byÅ‚am maÅ‚a, poszliÅ›my na wigiliÄ™ do jednego z wujków. Gdy na stół podano groch, wujek nagle chwyciÅ‚ go w garść i rzuciÅ‚ z caÅ‚ej siÅ‚y w oko woÅ‚ajÄ…c: „Masz wilczku grochu, nie przychodź tego roku!”. Bardzo siÄ™ wtedy przestraszyÅ‚am, ale za chwilÄ™ już byÅ‚o wesoÅ‚o, bo wzajemnie targaliÅ›my siÄ™ za wÅ‚osy, by byÅ‚y mocne i zdrowe, a groch rósÅ‚ wysoki i zbiory byÅ‚y obfite. Po kolacji wiÄ…zaÅ‚o siÄ™ Å‚yżki, aby krowy siÄ™ nie gziÅ‚y.
-
A grosik znaleziony w pierogu ma przynieść bogactwo! – zawoÅ‚aÅ‚em.
-
Po wigilii we wÅ‚asnym domu chodziÅ‚o siÄ™ jeszcze do sÄ…siadów i rodziny. Dużo siÄ™ Å›piewaÅ‚o. O północy ludzie szli na pasterkÄ™ do koÅ›cioÅ‚a. To byÅ‚a bardzo radosna msza. Nikt nie narzekaÅ‚, że jest zmÄ™czony, że do koÅ›cioÅ‚a trzeba daleko iść. Boże Narodzenie byÅ‚o dużym Å›wiÄ™tem. Tego dnia jadÅ‚o siÄ™ to, co zostaÅ‚o po wigilii. W nocy z Bożego Narodzenia na Å›w. Szczepana po wsi chodzili Å›mieciarze…
-
Åšmieciarze? Tacy, którzy sprzÄ…tajÄ… ulice? – zapytaÅ‚em, bo wydawaÅ‚o mi siÄ™ to bardzo dziwne.
Babcia się roześmiała.
-
WrÄ™cz odwrotnie – powiedziaÅ‚a. – To byli chÅ‚opcy, którzy Å›miecili – rozsypywali plowy, sieczkÄ™ czy sÅ‚omÄ™ na podwórkach dziewczÄ…t, które im siÄ™ podobaÅ‚y. Z jednej strony dziewczyny narzekaÅ‚y, że miaÅ‚y potem dużo sprzÄ…tania, ale byÅ‚y też zadowolone, bo Å›wiadczyÅ‚o to, że podobajÄ… siÄ™ jakiemuÅ› chÅ‚opcu. W Szczepana, idÄ…c do koÅ›cioÅ‚a, ludzie zabierali ze sobÄ… owies na poÅ›wiÄ™cenie. Po mszy obsypywano siÄ™ nim. ZdarzaÅ‚o siÄ™, że i ksiÄ…dz zostawaÅ‚ obsypany. Widzisz, wnusiu, trochÄ™ inaczej Å›wiÄ™towano kiedyÅ›, ale ludzie byli szczęśliwsi. DziÄ™kujÄ™ ci babciu za tÄ™ opowieść. ZapamiÄ™tam, co mi mówiÅ‚aÅ›. A jutro nasza wigilia bÄ™dzie taka starodawna. Babcia z uÅ›miechem pogÅ‚askaÅ‚a mnie po gÅ‚owie.
Wykorzystałem opowieści mojej babci.
Karol Ślemp, kl. 4 Szkoła Podstawowa im. Stefana kard. Wyszyńskiego w Woli Rafałowskiej |