Nierzadko słyszymy w mediach narzekania ludzi mojego pokolenia, czyli ….sięciolatków, że młodzież tylko siedzi z nosem w telefonie, komputerze, że zanikają więzy międzyludzkie. Statystyki alarmują. Sama, obserwując młodzież w szkole, widzę to zjawisko i próbuję walczyć z „komórkowcami”, co przypomina raczej walkę z wiatrakami.
Ale żeby rzetelnie odpowiedzieć na pytanie zawarte w tytule, postanowiłam sięgnąć do źródła, czyli spytać „sprawców” całego zamieszania – nastolatków. Oto wypowiedź jednej z nich.
Pokolenie Z w sieci
Często słyszę z ust ludzi dorosłych stwierdzenie, że moje pokolenie zaniedbuje kontakty międzyludzkie i pasje z powodu komórek i Internetu, w którym jest nieskończoność zagrożeń i całe zło tego świata. Mimo że stwierdzenie nie jest pozbawione sensu, chcę sprostować i wyjaśnić, jak wygląda to z mojego (trzynastolatki) punktu widzenia.
Po pierwsze jest to, moim zdaniem, niesprawiedliwe generalizowanie. Owszem, znaczna część nastolatków, których znam, wybiera pisanie wiadomości zamiast rozmowy, ale nie są to wszyscy. Poza tym, w dużej mierze telefon służy im do komunikowania się. Statystyki pokazują, że Internet jest dla młodzieży, przede wszystkim, środkiem do komunikacji ze znajomymi ze szkoły (90,6%) i spoza niej (85,4%). Najczęstsze usługi, z których codziennie korzystają, to serwisy społecznościowe (78,1%) i komunikatory (68,7%). Na tej podstawie mogę powiedzieć, że moje pokolenie zdecydowanie troszczy się o kontakty międzyludzkie, tylko że w innym wymiarze.
Po drugie, nie wolno zapominać, że przez Internet również można rozwijać swoje pasje. Według statystyk, 41,8% badanych codziennie rozszerza swoje zainteresowania przez Internet. Jednak tu znajduje się mały haczyk: ponad 20% uczniów w ogóle nie zwraca uwagi na źródła informacji, ani na jej wiarygodność. Dotyczy to również materiałów, z których np. przygotowują się do sprawdzianów (tak, do tego Internet wykorzystuje 45,7% badanych!). Wracając do pasji: w sieci są dostępne różnego rodzaju e-kursy, artykuły, poradniki, filmy instruktażowe itp., które pomagają w udoskonalaniu swojego hobby. Dzięki temu, nie wychodząc z domu, można, np. nauczyć się hiszpańskiego, nabyć umiejętność szydełkowania, itp.
Kolejnym argumentem, który tu przytoczę, jest fakt, że często słyszy się o szkodliwości Internetu, telefonów i gier komputerowych (nie zaprzeczę, jak wszystko, ma to swoje złe strony, których naprawdę wiele można się doszukać), ale bardzo rzadko ktokolwiek mówi o zagrożeniach związanych z …telewizją. Przecież w emitowanych tam programach jest ogrom przemocy, wulgarnych, niesmacznych i niestosownych scen czy zwyczajnych głupot. Ktoś może powiedzieć: „W Internecie też”. Tak, ale jest jedna różnica –w sieci sami decydujemy o tym, co oglądamy (co jest zarówno dobre, jak i złe - można wybrać dobro, a można „przejść na ciemną stronę”, ale tak samo jest w życiu). W telewizji widzimy to, co chcą nam pokazać producenci, a rzadko który serial opiera się na wartościach, rzadko które programy informacyjne mówią o dobrych sprawach, zamiast skupiać się na tych przytłaczających… Poza tym o zagrożeniach płynących z Internetu najczęściej mówi się w programach telewizyjnych, dziwnym trafem omijając skrzętnie temat szkodliwości telewizji - przecież istnieje i to, i to! Nie sądzę, aby był to przypadek.
Podsumowując: Internet, jak wszystko, ma swoje dobre i złe strony i tylko od nas zależy, do czego go wykorzystamy.
Jadwiga Strzelec, 13 lat
No to „szach – mat” dorośli.
Małgorzata Tereszkiewicz, SP 2 Chmielnik