Chmielnik, 27.11.2012 r.
Mój Drogi Przyjacielu !
Długo nie mogłam zabrać się, żebyśmy znów mogli mieć dla siebie chwilkę, w której będziemy razem myślami, … w której będziesz czytał to, co chcę Ci dziś powiedzieć …
Ja wiem, że to już niemodne, pisanie do siebie na kartce papieru. Wiadomo teraz są telefony, emaile, esemesy, portale i onety … ja wiem, ale słowo pisane ma to do siebie, że zawsze można do niego wrócić, poczytać i wczuć się w kogoś myśli poprzez to co pisze. A jeśli ten ktoś jest naszym przyjacielem – to nie ma lepszej lektury …
Do napisania tego listu, skłonił mnie piękny i bardzo głęboki cytat Janusza Korczaka: „Nie ma dzieci – są ludzie”. Bardzo jestem ciekawa, o czym byś Ty pomyślał, gdybyś natknął się na te słowa. Nie wiem, może kiedyś mi napiszesz. Ja, gdy tylko to przeczytałam, wiedziałam, co one dla mnie oznaczają. Zaraz na myśl przyszły mi: moje dzieci, dom i rodzina. Myślę, że jest to piękne i dojrzałe zobaczyć nawet w tych małych dzieciach człowieka! Człowieka, który ma swoje uczucia, marzenia, swoje lęki, czasem nawet swoje osobiste tragedie. I nie musi to być wcale coś wielkiego i w naszym pojęciu ważnego. Wystarczy czasem malutkie niepowodzenie, czyjeś ostrzejsze słowo, czy też wymowny gest…
Dziecku trzeba pomóc, aby odnalazło swoje własne miejsce na Ziemi, miejsce w rodzinie. Dać mu po sobie poznać, że Ty kochasz go zawsze i pomimo wszystko… stać za nim murem, co nie znaczy robić wszystkiego za niego! I w każdej chwili swojego życia, niech wie, że może do Ciebie przyjść, powiedzieć wszystko i nie być nigdy odtrąconym i wyśmianym.
Rodzic powinien być dla dzieci opoką, żeby ono wiedziało, że bezgranicznie może na niego liczyć. Nie będę ukrywać, że bardzo często jest to bardzo trudne!... ale nie jest to nieosiągalne.
Trzeba podziwiać takich ludzi jak Korczak. On nie miał swoich dzieci, ale po swoim trudnym dzieciństwie, utożsamiał się z każdym dzieckiem, które znał. Kochał wszystkie dzieci ponad swoje życie, nawet idąc z nimi w przekonaniu i dobrowolnie na śmierć… Jak pewnie niejedna matka by zrobiła… za swoje, ale niekoniecznie za czyjeś dzieci…
A Ty, mój Drogi Przyjacielu! Gdyby zaistniała taka sytuacja, zrobiłbyś to samo? To nie chodzi o to, żebyś umierał za dziecko… myślę, że nie… Raczej o to, by to dziecko miało Ciebie zawsze, gdy tylko tego potrzebuje! Po mojemu – wydaje się to bardzo trudne!, ale mówię, że to niewykonalne! Gdy ma się nie tylko jedno dziecko, każde w innym wieku i z różnymi problemami… trzeba mocno się starać, każdego dnia by spełnić na ile możemy, ich oczekiwania i sztuka jest zrobić to mądrze! Kochać takimi jakie są! Nie idealizować, nie wymagać czegoś, co jest dla nich czasem niemożliwe, nie mieć wygórowanych ambicji, przecież każde dziecko ma swoje własne możliwości… i broń Boże nie porównywać do siebie!
Trzeba być zawsze kochającym, ale też mądrym i czujnym rodzicem. Dzieci też mają swoje potrzeby i pragnienia. Traktować je należy jak równych sobie, i cieszyć się
z ich każdego powodzenia, nawet tego najmniejszego… chwalić i przytulać !!! To jest klucz, który trafia do każdego dziecka! Na ile nam siły i obowiązki pozwalają, trzeba walczyć w każdym dniu o miłość swoich dzieci, by wciąż rosła, a nie znikała… chociaż mówią, że dzieci kochają ponad wszystko…
Tak robił Korczak, nie był rodzicem, ale myślę, że gdyby nim był, wspaniale wywiązałby się z tego jakże trudnego obowiązku.
Drogi Przyjacielu … myślę, a nawet to wiem, że nasz bardzo duży wysiłek, będzie w ich dorosłym życiu dla nas największą nagrodą!
Kończąc gorąco Ciebie pozdrawiam
Ewa Kuk